Hitlerowskie złoto w kopalni Miechowice?
Zaktualizowano 1 rok temuCzy w podziemiach kopalni Miechowice znajduje się ukryte złoto nazistów? Historycy tego nie wykluczają, a górnicy pomogą wyjaśnić zagadkę - pisze Grażyna Kuźnik
Prywatna kopalnia Siltech dociera powoli do miejsca, gdzie hitlerowcy pod wodzą Hansa Franka mieli ukryć wielką niewiadomą. Bardzo odpowiednia pora. Jeśli na dnie szybu w bytomskim lesie spoczywa 15 ton złota, jak przewidział sławny radiesteta Zbigniew Zbiegieni, to może miasto znajdzie wreszcie fundusze na ratunek dla walącego się Karbia? Ale prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy prowadzą
śledztwo w sprawie szybu, studzą emocje. Szukają jedynie śladów po zamordowanych jeńcach. Pocisków, części ubrań, kości.
- A gdyby znaleziono złoto, to i tak nie dostanie go gmina. Będzie należeć do Skarbu Państwa - podkreśla prok. Dariusz Psiuch z katowickiego IPN.
Na dnie szybu może być wszystko i nic. Kopalnia Siltech odlicza dni do wydarcia mu jego tajemnicy. Coraz nam bliżej do chwili prawdy, legenda się skończy. Będzie żal?
Zapomniana lista
Jestem bytomianką, więc o szybie słyszałam od zawsze. Pisałam o nim jeszcze w śląskim tygodniku "Tak i Nie". Bez echa pozostawała informacja o znalezieniu listy jeńców i robotników przymusowych, pracujących na terenie kopalni Miechowice w czasie wojny. Chociaż krążyły wieści, że jeńcy zginęli podczas dziwnych robót w szybie, władze nie wyjaśniły, czy osoby z listy żyją. Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce uznała, że nie ma dowodów na dokonanie tutaj egzekucji. Nikogo z listy nie próbowano odnaleźć.
- Problem w tym, że byli to cudzoziemcy - dodaje prok. Dariusz Psiuch. - Niektóre rosyjskie nazwiska zapisane są po niemiecku, co je bardzo zniekształca. Na liście znajdują się też Francuzi, Belgowie, Anglicy. Nie ma jednak żadnych dat urodzenia ani miejscowości. To uniemożliwiało poszukiwania. Tym bardziej, że wielu ówczesnych Rosjan nie miało wtedy dowodów tożsamości. Komisja zrezygnowała z poszukiwań.
Legenda szybu była jednak niezniszczalna. Miejscowi opowiadali, że nie chodzi tylko o masowe zabójstwo, ale o cel tej masakry. Robotnicy zginęli, gdy już wykonali swoją ostatnią robotę; w szybie na poziomie 370 metrów ukryli hitlerowskie skarby.
Co mogło być warte życia setek ludzi - Obrazy skradzione z Krakowa, w tym do dzisiaj nieodnaleziony "Portret młodzieńca" pędzla Rafaela Santi z Muzeum Czartoryskich? To najcenniejsze dzieło z polskich muzeów, które zaginęło podczas II wojny światowej? Sztaby złota? Części Bursztynowej Komnaty? Nowoczesne urządzenia, które Niemcy chcieli uchronić przed Armią Czerwoną? A może archiwum katowickiego gestapo, z pełną listą konfidentów - Te dokumenty przepadły bez śladu.
- Gdyby odnalazło się archiwum gestapo, byłaby to rewelacja - przyznaje prok. Psiuch. - Pojawia się jednak pytanie, czy akta, pisane atramentem, dotrwałyby do naszych czasów? Papier wymaga specjalnych warunków, a w kopalnianym szybie panuje wilgoć. Jeśli są tam jakieś pisane archiwa, to w fatalnym stanie.
Niemcy musieli się z tym liczyć. Ale sztabom złota żadna podziemna wilgoć przecież nie zaszkodzi.
Więcej na stronie Dziennika Zachodniego